sobota, 24 grudnia 2011

znowu święta.


Wszystkiego dobrego na Święta i Nowy Rok dla Was wszystkich, którzy tu czasem, czyściej lub rzadziej, wpadacie. :D

wtorek, 20 grudnia 2011

I miss tokyo.


Tak mnie wzięło sentymentalnie trochę. Więc kilka obrazków z Tokio. Do podglądnięcia tutaj. Całkiem zwyczajnych. Bo Tokio to nie tylko neony, białe gejsze i sushi. To mokre ulice, pustka (tak!) i tysiące niezrozumiałych znaków w gąszczu kabli. Więc może jednak nie tak do końca zwyczajnych? I miss Tokyo. :)

poniedziałek, 19 grudnia 2011

biała gejsza.


Nie uwierzyłam autorce. Nie uwierzyłam głównej bohaterce. Nie uwierzyłam im obu. Nudno, przewidywalnie, sztampowo. Ale przeczytałam od deski do deski tę historię dziewczyny, która postanowiła zbadać świat japońskich hostess od środka. Nie do końca wiem, w jakim celu i czy jej się to udało. W każdym razie owoc tej ciężkiej pracy, czyli Biała gejsza, nie wskazuje wcale na to, że miała to być praca naukowa. Ani trochę.

"Jesteś tutaj, bo to twoja praca. Japończycy to świry, każdy z nich - i dokładnie tak samo zwariownay jest cały ten biznes. Jasne że i ciebie dopada szaleństwo - O ILE traktujesz to wszystko poważnie. Bo oni na pewno tak tego nie traktują, uwierz mi."

Chelsea wpada do Japonii na przepisowe 90 dni i z marszu zatrudnia się w barze Greengrass, gdzie od tej pory będzie zabawiać japońskich biznesmenów, pić z nimi alkohol, śpiewać karaoke i udawać, że to wszystko jej się podoba. Jest jeszcze jej mąż, który także przebywa w Tokio i trudni się naganieniem dziewcząt do pracy w charkaterze hostess lub striptzerek... W ogóle całą relację między małżonkami i ich spojrzenie na to, czym się oboje zajmują w Japonii, pozostawiam bez komentarza.

Wiele już było publikacji na temat białych dziewczyn pracujących jako hostessy w Japonii. Nie ma sensu więc się tutaj rozpisywać - w sieci jest wystarczająco dużo materiału. Tym bardziej dziwi mnie, że komuś się chce jeszcze wydawać książki na ten temat. Szczególnie, że nie wnoszą one nic więcej do wiedzy, którą zdobyć można "guglując".

p.s.Jeśli ktoś odczuwa niedosyt, zapraszam na stronę Chelsea białej gejszy Haywood.

p.s.2 Mam wrażenie, że słowo gejsza bywa nadużywane... Blond gejsza, Biała gejsza, Amerykańska gejsza...

(Cyt. za: Chelsea Haywood, Biała gejsza, Warszawa 2011, s. 175)

środa, 14 grudnia 2011

takaya.


Hanayui to projekt japońskiego artysty. Hanayuishi Takaya zajmuje się stylizacją włosów i używa do tego kwiatów, warzyw i owoców. Nie chodzi jedynie o perfomance, ale także o to, aby na stałe wprowadzić naturę na salony. :) I po części się to udaje - jego stylizacje pojawiają się już na ślubach. Każda kompozycja jest unikatem dopasowanym do indywidualnych potrzeb i pragnień osoby, której włosy Takaya stylizuje. Używa jedynie świeżych roślin. I eksperymentuje.




Więcej na stronie artysty.

niedziela, 11 grudnia 2011

dzień z kyūdō.

Świat jest czasami bardzo mały. I zaskakuje. :) Na lotnisku w Moskwie w drodze na Naritę spotkaliśmy Janusza. Okazało się, że też lubi Japonię :), bywa w Kraju Kwitnącej Wiśni raz, dwa razy do roku (ach, jakże mu zazdrościmy), zna język japoński i strzela z łuku, czyli ćwiczy kyūdō (弓道). A że L. interesuje się nieco tematem łucznictwa, od słowa do słowa nawiązała się rozmowa, której konsekwencją był dzisiejszy dzień. Spędziliśmy go poznając tajniki kyūdō, pierwsze kroki, podstawy postawy i strzelania. Kyūdō jest piękne. I eleganckie. I bardzo trudne. :)


Ekwipunek nie ogranicza się do strzał, łuku i spodni hakama (). Nie przypuszczałam, ile tego wszystkiego jest. Specjalna rękawica (yugake), miniaturowy sandałek do przecierania i rozgrzewania cięciwy (waraji), zapasowa cięciwa na specjalnej szpuli (tsurumaki) i wiele, wiele innych.  Pozwoliłam sobie sfotografować zawartość torby na akcesoria ("torby podróżnej" - gassaibukuro) Janusza. :)


Jak wszystkie sztuki w Japonii tak i w kyūdō bardzo liczy się forma. Wszystko jest równie ważne - nasza postawa, każdy ruch, najmniejszy gest ma swoje znaczenie. Przed wykonaniem strzału trzeba dopełnić szeregu formalność.


Liczy się harmonia ciała, umysłu i łuku - wszystkie te elementy muszą tworzyć jedność. Jak bardzo jest to trudne i ile wymaga czasu, mogliśmy się przekonać już dziś. Naszym pierwszym zadaniem była nauka "Jak wejść do dōjō (道場)" oraz "Jak usiąść w pozycji kiza (跪座)". Bolało. :) Kolejnym krokiem była nauka odpowiedniej postawy z użyciem gomuyumi (ゴム弓), czyli symulatora łuku, oraz pierwsze próby naciągania cięciwy i strzału. Na sucho, bez użycia strzał. Na całe szczęście. :)


A na koniec filmik o kyūdō produkcji Empty Mind Film, o których już wspominałam niedawno.



Z tego miejsca chcieliśmy jeszcze raz podziękować Januszowi oraz całemu Wrocławskiemu Stowarzyszeniu Kyūdō za możliwość wzięcia udziału w treningu. W planach podejście drugie. :)