„W dniu, w którym zaniechasz podróży, dotrzesz do celu”.
Na kilka dni przed wylotem do Nipponu przyszło mi na myśl to japońskie przysłowie. Wiadomo, że jest w nim ukryta głębia, jakaś myśl zen i drugie dno, jak to na język japoński przystało :). A skoro życie jest podróżą, jak sądzą niektórzy, w tym i ja, to trzeba sprawić, aby każdy jej etap był wspaniały, godny zapamiętania i jedyny w swoim rodzaju. W ciągu tej podróży docieramy do wielu celów, czasami z przypadku, czasami z mapą w ręku, a czasami ot tak.
Po raz piąty już dla mnie najbliższym celem jest Nippon. Nigdy bym nie przypuszczała, że będę miała tyle szczęścia i odwagi, aby odwiedzić Nippon tyle razy i w tak różnych okolicznościach. Dobrze pamiętam wszystkie moje wizyty i związane z nimi emocje, obrazy, zapachy i smaki. Twarze ludzi, którzy pomogli, dźwięki ulicy, hałasowanie cykad i krakanie wron, które często szumią w mojej głowie i nieustannie przywołują wspomnienia.
Tym razem zmierzam do wsi Wazuka i spędzę kilka tygodni na tamtejszej farmie zielonej herbaty. Jako wolontariusz japońskiej organizacji NICE. Nie do końca wiem, co mnie czeka i z kim - jest wyczekiwanie i lekki dreszczyk emocji. Będzie praca na farmie, aktywizowanie tamtejszej społeczności, organizowanie wycieczek po farmie i zdobywanie wiedzy o herbacie.
Nie wiem, na ile uda mi się na bieżąco komentować w sieci zastaną rzeczywistość, ale po powrocie na pewno będzie obszerna relacja, a może i coś więcej. Tymczasem nie do końca przerwa na blogu, bo mam nadzieję wrzucać chociaż małe skrawki na FB. Się okaże. :)
Oby Nippon i tym razem okazał się łaskawy!
p.s. Wszystkie zdjęcia w tym poście wyszły spod ręki mojej Mamy, która towarzyszyła mi w ostatniej podróży w zeszłym roku. I chyba jej się podobało. :)