Kiedy zobaczyłam na Facebook'u to wydarzenie Studia Kulinarnego, nie wahałam się ani chwili - wiedziałam, że muszę i bardzo chcę wziąć w nich udział. W naszym kraju nie mamy zbyt wielu okazji, aby nauczyć się czegoś o herbatach, a tym bardziej ucieszyłam się z takiej możliwości, gdy okazało się, że warsztaty będą poświęcone tylko herbatom japońskim. Dla mnie był to także sentymentalny powrót do niektórych smaków poznanych rok temu w czasie herbacianego wolontariatu w Wazuce.
Prowadzącym był znany mi już Piotr Mońka, herbaciarz i właściciel wrocławskiej herbaciarni ortodoksyjnej Czajownia. Na początku warsztatów przedstawił nam dosyć napięty plan, który mimo lekkich zawirowań i pośpiechu udało się w pełni zrealizować, oraz poczęstował nas znana już mi herbatą z listków drzewa wiśniowego. Sakuracha (桜茶) już dawno skradła moje kubki smakowe. Podczas, gdy my zachwycaliśmy się herbata, Piotr zajmująco opowiadał o herbacianym świecie, historii herbaty i produkcji herbat zielonych w Japonii.
Sakura, herbata powitalna z listków drzewa wiśniowego
Zestaw herbacianego mastera
Mieliśmy okazję poczuć się jak na prawdziwej japońskiej giełdzie herbacianej. Tasting herbat wygląda zgoła inaczej niż można by się tego spodziewać. Herbaty są zalewane wrzątkiem, a testujący za pomocą sitka i zmysłu węchu wybierają najlepsze herbaty. W ten sposób wyszukuje się defekty w herbatach i tym sposobem dokonuje się wyboru, które zakupić. Smak nie ma tu żadnego znaczenia.
Po tym wprowadzeniu mieliśmy okazję napić się herbaty, która nie należy do moich ulubionych. Kabusecha jest bardzo aromatyczna i właściwie jestem w stanie ją wypić ze smakiem dopiero przy trzecim parzeniu. :) Mieliśmy okazję spróbować jej na ciepło i na zimno.
Kabusecha parzona na zimno (na kostkach lodu)
Zestaw małego zaparzacza
Kabusecha przed i po parzeniu
Nadszedł czas na bardzo wyczekiwany przeze mnie moment, czyli przygotowanie herbaty matcha. Piotr pokrótce omówił utensylia oraz zaznaczył, że nie będzie to ceremonia herbaciana. Ucieszyło mnie to, ponieważ również jestem zwolenniczką odczarowywania tej herbaty i jestem przekonana, ze może być ona pita na co dzień. Utensylia były mi już znane, ale pierwszy raz miałam okazję zobaczyć i użyć specjalnego sitka do przesiewania matcha.
Zestaw do przygotowania matcha
Wysokiej jakości matcha ceremonialna z Kioto
Sitko do przesiewania matcha
Piotr przygotował dla nas pierwszą czarkę tłumacząc krok po kroku, co należy robić. Przygotowanie matcha wymaga specjalnej techniki mieszania pędzlem tak, aby powstała pianka. Ręką powinna pozostać w bezruchu, a pracować powinniśmy tylko nadgarstkiem. Ponoć należy nim kreślić znak hiragany no - の. :)
Spróbowałam swoich sił. Ostatnio miałam okazję przygotować matcha rok temu będąc w Wazuce i wtedy pamiętam, że wymagało to ode mnie sporo wysiłku. Tym razem poszło łatwiej. Muszę w końcu wygrzebać swoje utensylia i zacząć pić matcha na co dzień.
Pycha!!! :) Przygotowanie matcha nie jest bardzo skomplikowane, ale niewątpliwie wymaga specjalnych narzędzi, nieco siły i wprawy. Na świecie pojawiła się nowość, a mianowicie matcha instant. Widziałam już takie wynalazki i przyznaję, że podchodzę do nich nieco sceptycznie. Będę miała okazję wypróbować jeden z nich. Takada-san, który jest nauczycielem Piotra i na którego spotkaniach miałam okazję być, podarował nam swoją wariację na temat fast matcha. :)
Każdy uczestnik warsztatów miał także okazję zaparzyć wybraną przez siebie herbatę. Do wyboru była między innymi czarna i zielona herbata z listkami wiśni, genmaicha (z prażonym ryżem) oraz hōjicha. Nie mogłam sobie odmówić zaparzenia tej ostatniej. Hōjicha skradła moje kubki smakowe rok temu. Podobnie jak matcha można ją nie tylko pić, ale używać w kuchni w sproszkowanej formie. Parzenie tej herbaty nie wymaga zbyt wiele zachodu i można ją potraktować trochę po macoszemu.
Ale nie samą herbatą człowiek żyje. :) W czasie warsztatów przygotowaliśmy specjalność wrocławskiej Czajownii, którą wymyślił Takada-san. Były to Pity Takada. Czyli pszenne pity wypełnione liśćmi wcześniej zaparzonej kabusecha. Liście należy podsmażyć na patelni z dodatkiem oliwy i sosu sojowego. Gotowe!
Na słodko udało nam się przygotować aż trzy desery matcha. Matcha kule z wiórek kokosowych, kruche ciasteczka (z większą i mniejszą ilością matcha) oraz lody. A do tego wszystkiego Ania z Sebu Sushi przygotowała dla wszystkich przepyszne zestawy z moją ulubioną rolką Szczepanem. :)
Jak zawsze pyszne sushi od Sebu Sushi
Masa z wiórek kokosowych do matcha kul
Lepimy!
Idealne do zielonej herbaty
Seba pomagał przygotować ciasto na ciasteczka :)
Dla mnie małym odkrycie był matcha olej, który dodaje się głównie do lodów. Oczywiście można go używać i w inny sposób, np. do wyżej przedstawionych matcha kul. Do lodów jednak pasuje idealnie i sprawia, że smakują i wyglądają zabójczo. :)
Zmysły podczas warsztatów pracowały na pełnych obrotach. Mieszały się herbaciane smaki, zapachy, kolory i konsystencje listków. W ciągu tych kilku godzin zostaliśmy dobrze wprowadzeni na herbacianą ścieżkę i mogliśmy wybrać na niej to, co nas najbardziej zainteresowało. Warsztaty były świetna lekcją i na pewno do wielu z poznanych herbat będę jeszcze wracać. Czekam już na kolejne herbaciane spotkanie!
Trzy herbaciane muszkieterki, czyli Ania (Sebu Suhsi), Monika (Matsumi) i ja. :D
Matcha kulki mocy! Czy jest szansa na poznanie przepisu?
OdpowiedzUsuńTrzeba by Piotra z Czajowni pytać, ale myślę, ze mogę podać składniki: wiórki kokosowe, mleko skondensowane, matcha olej i matcha. Proporcje właściwie obojętne - jak kto woli, byle się zrobiła masa, którą następnie należy schłodzić, aby się dało z niej uformować kule. I gotowe. :)
UsuńDobra Matcha to jest to - tu znajdziecie odrobinę więcej informacji: https://midorigreen.eu/pl/c/9-japonska-herbata-matcha
OdpowiedzUsuń