piątek, 21 września 2018

Jak wyjechać, wrócić i nie zwariować. Vol.2 Noclegi

 This is Tokyo!

Noclegi mają bardzo wysoki priorytet na mojej liście to do przed wyjazdem do Japonii. Głównie ze względu na cenę oraz lokalizację - aby zabukować miejsce niedaleko stacji w cenie, która nie zrujnuje mojego budżetu, noclegi rezerwuję zwykle na kilka miesięcy wcześniej. Najczęściej korzystam ze strony Booking.com i wybieram rezerwację z możliwością darmowej anulacji. Na wypadek wszelki. :)

Do wyboru są miejsca w stylu zachodnim i typowo japońskie z tatami na podłodze. Czasami jedno miejsce posiada pokoje obu rodzajów. Warto zwrócić uwagę na to, co oferowane jest w cenie - dosyć często nocleg zawiera śniadanie, coraz częściej dostęp do wi-fi oraz podstawowe środki czystości (szampon, mydło, zdarzają się szczoteczki do zębów i pasty, golarki, czepki kąpielowe). Pokoje często (poza hostelami, gdzie zwykle jest wspólna kuchnia do użytku gości) wyposażone są w czajnik i zestaw do zielonej herbaty. Na kawę chyba nigdy nie trafiłam. :)

Ceny są bardzooo różne - w Tokio można znaleźć nocleg już za około 3-4 tysiące jenów za dobę, a górnej granicy chyba nie ma. :)

Nocowałam w różnych miejscach - od hosteli, po tradycyjne hoteliki i hotele sieciowe, a nawet schronisko. Nie miałam nigdy okazji korzystać z tzw. hoteli kapsułowych ani luksusowych hoteli. A marzy mi się kiedyś Mandarin Hotel w Tokio. :) Możliwości jest naprawdę wiele, a wszystko zależy od naszego budżetu i preferencji. Poniżej lista przykładowych typów zakwaterowania. Zestaw ten nie wyczerpuje tematu, ale myślę, że zbiera razem rodzaje tych miejsc, z którymi możecie spotkać się najczęściej*.

1. Hostel
Trochę z hosteli już wyrosłam i jeśli z nich korzystam, to szukam raczej pokoju 1- lub 2-osobowego z łazienką. Jeśli ta opcja jest niemożliwa, to szukam wyższego standardu i w miarę nowych obiektów - w tym roku w Kioto zatrzymam się w Bird Hostel (pokój 2-osobowy, bez łazienki, blisko terenów Pałacu Cesarskiego i stacji metra, śniadanie w cenie). Akurat w Japonii skorzystałam z dormitoriów/pokoi wieloosobowych tylko raz - kilka lat temu byłam przejazdem w Kioto i szukałam możliwie taniego noclegu, ale w dobrej lokalizacji. Na jedną noc opcja ta się całkiem sprawdziła, hostel był bardzo czysty, do użytku gości był nawet malutki onsen. Hosteli w Japonii przybywa, więc z tego rodzaju noclegiem nie powinno być żadnego problemu, miejsc jest sporo a ceny są konkurencyjne.

Wspólna przestrzeń dla gości w hostelu w Kioto

2. Hotel kapsułowy
Hotele kapsułowe urosły już niemal do miejskiej legendy - każdy słyszał, nikt nie widział. :) Pamiętam, jak pierwszy raz pojechałam do Japonii i zapytałam znajomego Japończyka o tego rodzaju hotele. Powiedział jedynie, że nie ma ich dużo, są tanie i generalnie śpią tam salarimanowie, którzy spóźnili się na ostatni pociąg do domu. Ostatnio hotele kapsułowe przeżywają renesans, także z powodu zwiększonej liczby turystów, którzy chcą spróbować tego rodzaju zakwaterowania. Skutkiem tego są wyższe ceny oraz nowoczesny design, który ma przyciągnąć więcej klientów - zerknijcie tylko na Nine Hours w Tokio. Zdarzają się również miejsca oferujące dużo bardziej komfortowe kapsuły, które bardziej już przypominają malutkie pokoje jednoosobowe, np. tokijskie First Cabin.Warto pamiętać, że hotele kapsułowe nigdy nie są koedukacyjne.

3. Hotel biznesowy/sieciowy

To rodzaj zakwaterowania, który wybieram bardzo często i sama nie do końca rozróżniam hotel biznesowy od sieciowego, dlatego wrzucam je oba do tego worka. Tego typu hotele niczym cię nie zaskoczą, wszystkie wyglądają bardzo podobnie, mają pokoje z łazienkami, zwykle działa wi-fi i oferowane jest śniadanie. Pokoje i łóżka są dosyć małe, ale jest bardzo czysto, a w standardzie mamy zestawy kosmetyków, czajnik i herbatę w pokoju, za kilkaset jenów można zrobić pranie i co najważniejsze bardzo często hotele te mają świetną lokalizację - blisko stacji kolejowej/metra. 

Poniżej przykładowe zdjęcia z hotelu sieci MyStays, w którym ostatnio zatrzymałam się w Tokio:


W tym roku również będę korzystać z tej sieci, tym razem w dzielnicy Kanda.

4. Minshuku
To zdecydowanie jeden z moich ulubionych typów zakwaterowania w Japonii. Najczęściej określeniem tym opisuje się miejsca typu bed&breakfast (śniadanie często jest opcjonalne i dodatkowo płatne). To zazwyczaj biznesy rodzinne, a właściciele zamieszkują wydzieloną część budynku. Nie są to duże miejsca, niektóre z nich są bardzo stare i trzeba brać to pod uwagę, ponieważ nie wszystkie minshuku odrestaurowano i unowocześniono. Najczęściej w ofercie nie będzie pokoi z łazienkami, ale za to pokoje i wspólna łazienka będą w stylu japonskim. Dużym plusem jest na pewno ciepła i rodzinna atmosfera, właściciele nierzadko sami przygotowują posiłki i dbają o gości. Kilkukrotnie wracałam do Ikoi-no-Ie w Kioto, uwielbiam to miejsce za wiele rzeczy i żałuję, że w tym roku się zagapiłam i zabrakło już dla mnie wolnych pokoi*.

5. Ryokan
Ryokan, podobnie jak minshuku, to tradycyjne miejsce, co oznacza ponownie pokoje w stylu japońskim, yukaty w pokojach, łaźnie japońskie, etc., ale najczęściej są droższą formą zakwaterowania i oferują śniadanie/kolację w cenie (w stylu japońskim). Ryokany bardzo często mieszczą się w pobliżu gorących źródeł, kurortów i szczycą się wieloletnią tradycją oraz obsługą na najwyższym poziomie. Oczywiście, podobnie jak z minshuku, trafić można różnie, dlatego warto dokładnie przestudiować opis i warunki rezerwacji. Wciąż zdarza się, że niektóre ryokany nie mają strony internetowej (nie mówiąc o takiej w języku angielskim), a możliwa jest jedynie rezerwacja telefoniczna. W taki sposób zarezerwowałam w tym roku nocleg na wyspie Naoshima w ryokanie Shioya. To znaczy, mam nadzieję, że zarezerwowałam i nie spędzimy nocy na plaży. :)

Pokój w Momiji-so na wyspie Miyajima

6. Świątynia
Niektóre świątynie buddyjskie oferują miejsca noclegowe, tzw. shukubō (宿坊). Bardzo często taki rodzaj zakwaterowania wybierają osoby odwiedzające Koya-san i tamtejsze klasztory. Mnie się w tym roku znowu nie uda tam być... Jeśli kiedyś w końcu tam zawitam, chętnie skorzystam z takiego rozwiązania. Jest to tak popularne, że powstało nawet stowarzyszenie świątyń oferujących noclegi turystom oraz strona internetowa opisująca każda dostępną świątynię. I to po angielsku! Zainteresowanych odsyłam tutaj. Nie jest to najtańsza forma zakwaterowania, ale na pewno warta rozważenia - nikt, z kim rozmawiałam i miał okazję spędzić noc w świątyni, nigdy tego nie żałował. To na pewno niezapomniane przeżycie. Warto pamiętać, że łazienki są współdzielone, a podawane posiłki tylko wegetariańskie.

7. Inne (manga cafes, love hotels) 
Istnieją także rozwiązania, którą pozwolą nam nieco zaoszczędzić, a przy okazji poznać także inne, nocne oblicze japońskiej kultury. :) Manga kissaten, czy manga kissa (まんが喫茶) to swoiste kawiarnie pełne mang, które można czytać lub nie całą noc zajmując specjalny jednoosobowy box, który posiada również komputer z podłączeniem do Internetu. Najczęściej manga kissa działają całą dobę, a goście mogą korzystać z darmowych napoi, płatnych pryszniców, a niektóre miejsca oferują również dostęp do telewizji i gier komputerowych.
Z kolei rabu hoteru (ラブホテル; od angielskich słów „love hotel”) to przybytki, z których korzystają japońskie pary, kiedy potrzebują prywatności. Jako pierwsze hotele te pojawiły się właśnie w Japonii, a konkretnie w Osace. Wystrój rabu hoteru odbiega od standardowych hoteli – zwykle nie ma okien, a pokoje są pokojami tematycznymi, w których dominuje kicz. Nie brakuje łóżek wodnych, obrotowych, luster i mnóstwa różnych akcesoriów. Same budynki hoteli bywają fantazyjne, np. przypominają zamki, statki lub pałace. Pokoje można wynajmować na kilka godzin (tzw. rest, czyli odpoczynek) lub całą noc i ta druga opcja bywa czasami alternatywą dla turystów szukających taniego miejsca na nocleg.

Love Hotel w dzielnicy Meguro, Tokio

Tak, jak widać, możliwości jest sporo. Niektórzy wybierają również nocne połączenia autobusowe, np. na trasie Tokio-Kioto, aby spędzając noc w autobusie zaoszczędzić na noclegu. Dla mnie podstawową sprawą jest lokalizacja - nocleg musi być blisko stacji JR. Najczęściej wybieram hotele biznesowe/sieciowe albo ryokany/minshuku. Zwracam uwagę na standard, warunki rezerwacji, dostępność Internetu (w Tokio nadal są miejsca, gdzie Internet jest na monety, dosłownie), etc., ale tak naprawdę nie jadę do Japonii spędzać czasu w hotelach i najczęściej zostaję w jednym miejscu najwyżej na kilka dni, więc łatwo rezygnuję z niektórych wygód na rzecz lokalizacji.


 Dom wolontariuszy w Wazuka

Ciekawym doświadczeniem było mieszkanie przez kilka tygodni w bardzo starym tradycyjnym japońskim domu. Podczas wolontariatu dzieliłam go z dwoma innymi wolontariuszkami. Zaznałyśmy wtedy prawdziwego życia - w domu bez łazienki (korzystałyśmy z łaźni publicznej), z pralką na zewnątrz oraz dziurawymi oknami, przez które podczas burz wlewała się woda. Dom sprawiał nam trochę kłopotów, ale dawał też dużo frajdy i przyjemnie było się nim opiekować przez kilka tygodni. Jeśli będziecie mieli kiedyś okazje pomieszkać w takim miejscu, nie wahajcie się ani chwili.

*Nie ma na mojej liście AirBnb ani tzw. couchsurfingu, ponieważ w Japonii nigdy nie korzystałam z takiej formy zakwaterowania.
*Mam wrażenie, że Ikoe-no-Ie już nie jest tym samym miejscem, co kiedyś - rozrosło się i oferuje tak naprawdę noclegi w trzech domach, jest profesjonalna recepcja, etc. Oby były to zmiany na plus! :)

piątek, 7 września 2018

Reminiscencje z podróży Moriego Ogaia, Natsumego Sōsekiego i Nagaia Kafu


Katarzyna Sonnenberg zebrała teksty trzech prozaików japońskich, którzy zdecydowali się spędzić część swojego życia  na Zachodzie. Fascynacja inną kulturą oraz chęć poznania jej dorobku literackiego zmotywowała do wyjazdu Moriego Ogaia, Natsumego Sōsekiego i Nagaia Kafu.

Pierwszy raz miałam okazję zetknąć się z szerszym opisem tej drugiej strony, dzięki, któremu możemy dowiedzieć się, jak Japończycy widzieli Zachód, jego mieszkańców, codzienność, która na pewien okres czasu stała się ich codziennością. Każdy rozdział opatrzony jest szerokim komentarzem autorki tej kompilacji. Poznajemy kontekst historyczny, społeczny oraz historię samych pisarzy i okoliczności, w których przyszło im zmierzyć się z zachodnią rzeczywistością.

Najciekawsze były dla mnie fragmenty z dzienników, a w nich te urywki, które odnosiły się do obserwacji dnia codziennego. Na ich przykładzie widać kontrast między Wschodem i Zachodem, który bezpośrednio oddziaływał na samopoczucie i relacje japońskich twórców z mieszkańcami Paryża, Londynu czy Nowego Jorku. Ich spostrzeżenia dotyczące życia społecznego, kultury i obyczajów wyraźnie pokazują, że był to dla wszystkich trzech pisarzy inny świat. Nie zawsze łatwy w odbiorze, ale na pewno fascynujący.

Czy nie tak samo wypowiadali się o Kraju Kwitnącej Wiśni ci, którym przyszło tam trafić w podobnym czasie? Czy nawet dziś Japonia wciąż nie jawi się wielu jako twór dziwny, inny, egzotyczny...? I tak, jak w słowach trzech prozaików odbijały się ich własne obawy i niepewność, tak, i Zachodni przybysze często swoje opinie o Kraju Kwitnącej Wiśni opierali na braku znajomości tamtejszej kultury, strachu przed nieznanym czy arogancji.

Szczególnie spodobały mi się porównania oparte na analogii do japońskiej (oswojonej) rzeczywistości. Na przykład Natsume Sōseki pisze:

"Profesor jest Irlandczykiem [...]. Wystarczy, ze się trochę do czegoś zapali, a już staje się bełkotliwy jak mieszkaniec Satsumy, który kłóci się z tokijczykiem".

A dalej przyznaje:

"Nie wiedziałem jeszcze wówczas, co gdzie się znajduje, a tym bardziej nie miałem pojęcia o topografii miasta. Czułem się jak królik z Gotenby, którego wrzucono nagle w sam środek Nihonbashi."

A do tego wszystkiego fragmenty dzienników możemy przeczytać po japońsku i po polsku. Niezła gratka dla osób uczących się Nihongo. :)

Mori Ogai, Natsume Sōseki i Nagai Kafu obserwowali i żyli w codzienności dla siebie obcej. Nawiązywali również kontakty z innymi Japończykami przebywającymi na obczyźnie, a zebrane doświadczenia i historie stały się inspiracją dla ich pisarstwa już po powrocie do Japonii. Mam nadzieję, że Reminiscencje z podróży... to nie ostatnie tego typu wydawnictwo. Chętnie zapoznałabym się z przekładami dzienników innych Japończyków i ich perspektywą na nasz świat.

(Cyt. za: [w:] Reminiscencje z podróży. Berlin, Londyn, Nowy Jork i Paryż w oczach japońskich pisarzy przełomu XIX i XX wieku, Kraków 2018,  s. 83.) (Cyt. za: [w:] Reminiscencje z podróży. Berlin, Londyn, Nowy Jork i Paryż w oczach japońskich pisarzy przełomu XIX i XX wieku, Kraków 2018,  s. 65.)

poniedziałek, 3 września 2018

Budda 2.0, czyli japońskie bóstwa schodzą na ziemię


Miałam napisać o tym wydarzeniu już dawno temu, ale zupełnie wyleciało mi z głowy. Mam nadzieję, ze chociaż niektórym z Was uda się jeszcze wpaść na tę wystawę do Krakowa. Warto!


Budda 2.0 jest nie tylko odpowiedzią japońskich twórców na tragiczne wydarzenia z marca 2011 roku. To również miks buddyjskiej ikonografii i mangi, z którego wyłania się współczesny obraz japońskich bóstw, a w szczególności Buddy, bogini miłosierdzia Kannon oraz Jizō, opiekuna dzieci. W projekcie udział wzięli liczni twórcy komiksów, reprezentujący młodsze i starsze pokolenia, ci utytułowani oraz ci mniej znani, których komiksy opowiadają najróżniejsze historie - od walk robotów, po sport i opowieści dla młodzieży. 


I to na tej wystawie widać, ponieważ przedstawione prace są z bardzo odmiennych światów. Różnią się techniką, doborem barw i kreski, a nawet tematem - jedne traktują przedstawione bóstwo zgodnie z buddyjska ikonografia, w odpowiedniej pozie i właściwymi atrybutami, a inne z przymrużeniem oka, np. w ciemnych okularach czy z laptopem w ręce. Część prac jest bardzo kawaii i niejedną z nich powiesiłabym sobie na ścianie. Szkoda, że akurat do tej wystawy nie wydano katalogu...



Ekspozycja sama w sobie także jest urzekająca. Wchodząc na wystawę mamy wrażenie, że przenieśliśmy się do małej Japonii. Są maty tatami, suchy kamienny ogród, papierowe przepierzenia shōji. Musimy nawet zdjąć buty, aby obejrzeć z bliska część prac (dostępne są skarpetki dla zwiedzających). To wszystko wprowadza nas w nieco specjalną atmosferę i bardzo mi się to podobało.




Budda 2.0 to wystawa, która łączy w sobie dwa spojrzenia na temat - tradycyjny i współczesny, a do tego prace ogląda się w świetnie zaaranżowanym wnętrzu. A to wszystko razem tworzy bardzo zgrabną całość i daje nam opowieść o współczesnych japońskich bóstwach, które mimo przedstawienia ich w humorystyczny i jakby z pogranicza bajkowego świata, przede wszystkim są i z uwagą opiekują się nami maluczkimi...