piątek, 26 lipca 2019

Mikimoto, nieco smutna perłowa wyspa


Do miasteczka Toba trafiliśmy poza sezonem. Od razu dało się to odczuć - miejsce to wydało nam się wyludnione, większość knajpek była zamknięta (po obejściu miasteczka zdecydowaliśmy się wrócić do Ise i tam zjeść obiad - w Toba nie udało nam się znaleźć żadnego miejsca poza nieciekawą i drogą restauracją na wyspie Mikimoto...) i generalnie panował trochę przygnębiający nastrój opuszczonego nadmorskiego miasteczka.




Zanim skierowaliśmy się na Mikimoto Pearl Island, czyli słynną perłową wyspę, postanowiliśmy trochę pokręcić się po okolicy. W Toba jakby czas się zatrzymał - włóczyliśmy się wąskimi uliczkami, odkrywając podupadłe biznesy, zmurszałą świątynię i wypatrując ludzi. Było pusto. I na próżno szukaliśmy jakiegoś konbini, co było dla nas niemałym zaskoczeniem biorąc pod uwagę fakt, że wszędzie indziej natykaliśmy się na Family Mart czy 7Eleven niemalże co kilka kroków.


Uwielbiam się tak szwendać i odkrywać nieoczywiste, przyglądać się japońskiej codzienności z dala od turystycznych szlaków. Miasteczko Toba pod tym względem mnie zaciekawiło na tyle, że kiedyś chciałabym do tej jego części wrócić. Na razie jednak postanowiliśmy skierować się z powrotem do portu i naszego głównego celu, czyli Mikimoto Pearl Island. To główna atrakcja i bardzo łatwo do niej trafić. Na wyspę prowadzi zadaszona kładka - przy wejściu należy kupić bilet i droga wolna.


Nie będę opisywać całej historii połowu i hodowli pereł na wyspie oraz sylwetki pana Kokichi Mikimoto - wszystkie te informacje bardzo łatwo znaleźć w internecie, jeśli Was interesują. My wybraliśmy się na wyspę przede wszystkim dla ama (海女), czyli "kobiet morza" i poławiaczek pereł. Pierwsze wzmianki o nich pochodzą z połowy VIII wieku. Tradycyjnie ama nurkowały ubrane jedynie w przepaski biodrowe w poszukiwaniu wodorostów czy skorupiaków. Wspomniany już Kokichi Mikimoto postanowił wykorzystać umiejętności ama do nurkowania i wstrzymania oddechu na długi czas na swoich farmach pereł. Ama szybko zyskały na popularności, zaczęli pojawiać się turyści spoza Japonii i Mikimoto stwierdził, że należy poławiaczki ubrać - tak powstał charakterystyczny biały strój, w którym nurkują do dzisiaj. Więcej o ama przeczytacie tutaj.

 

Codziennie odbywa się kilka pokazów wliczonych w cenę biletu. Mieliśmy jeszcze sporo czasu do demonstracji, więc postanowiliśmy obejść wyspę i wstąpić także do muzeum. Krok po kroku opisana jest tam i ciekawie przedstawiona historia wyspy i hodowli pereł, a także samych ama. W specjalnej sekcji można podziwiać dzieła sztuki powstałe przy użyciu pereł Mikimoto, między innymi model pagody, zamku Himeji czy królewskie korony.


Kilka minut przed rozpoczęciem pokazu, udaliśmy się na zewnątrz. Ama można obserwować ze specjalnego podestu przy nabrzeżu. Poławiaczki pojawiają się o określonej godzinie, ubrane w białe tradycyjne stroje pozdrawiają publikę i właściwie bez większych przygotowań zaczynają połów.





Każda poławiaczka ma przytwierdzony za pomocą sznurka drewniany pojemnik, do którego wrzuca wyłowione ostrygi. Ama noszą też specjalne gogle. I na tym ich ekwipunek się kończy. Przeważnie ama nurkują na głębokość około dziesięciu metrów i wstrzymują oddech nawet na ponad dwie minuty. Pokazy na wyspie Mikimoto mają jedynie przybliżyć tę technikę i są organizowane dla turystów - poniżej króciutki filmik (zrobiony na szybko telefonem, stąd słaba jakość...). W trakcie trwania pokazu z głośników płynie opowieść - po japońsku. Oglądaliśmy ama z zaciekawieniem, ale i z lekkim uczuciem smutku. Być może powodowanym sztucznością całej sytuacji i wrażeniem, że ama sprowadzone zostały jedynie do atrakcji turystycznej...



Na koniec odwiedziliśmy Pearl Plaza, czyli po prostu sklep z perłami. Warto tu zajrzeć i popodziwiać perły i biżuterię, a może nawet skusić się na perełkę lub dwie. Ceny zaczynają się od kilku tysięcy jenów i szybują do setek tysięcy i milionów. Można tu kupić nie tylko perły Mikimoto, które, oczywiście, są najdroższe, ale także tańsze mniej "firmowe" okazy. Mnie się dostało jedną cenną dla mnie perełkę, która w zupełności mi wystarcza. Na pamiątkę. :)





Podsumowując - udało nam się odwiedzić Mikimoto Pearl Island, która od kilku lat znajdowała się na mojej liście "do zobaczenia" i naszą wizytę w Toba na pewno będziemy jeszcze wspominać. Może Mikimoto Pearl Island nas nie zachwyciła, ale same zakamarki Toba już tak. I na pewno będziemy jeszcze zgłębiać temat ama. Jeśli akurat bylibyście w okolicy, to zachęcam, aby tu zajrzeć. Ale żeby się specjalnie fatygować to już nie bardzo... :)

czwartek, 4 lipca 2019

Tokyo Lifestyle Book, czyli o Tokio trochę spoza utartego szlaku


Tokio. 東京
Miasto sprzeczności. Betonowych ulic i ogródków zen na dachach wieżowców. Metropolia mająca swój własny rytm, która według niektórych nigdy nie zasypia. Przestrzeń zamknięta w dwóch znakach kanji

Czasami dostaję pytania typu: co jest lepsze, Tokio czy Kioto? Gdzie spędzić więcej czasu? Które miasto jest bardziej japońskie

Oczywiście, nie mam na te pytania jednoznacznych odpowiedzi. Nie da się jednak ukryć, że Tokio urosło już do miana miasta-ikony i w świadomości wielu osób reprezentuje całą Japonię. Jest miastem-symbolem wymienianym jednym tchem razem z innymi jak Londyn, Paryż czy Nowy Jork. 

Dla mnie Tokio to drugi dom na końcu świata. Mimo że spędziłam w nim łącznie tylko kilka miesięcy uwielbiam tam wracać i zawsze czuję się tam po prostu dobrze. Swojsko.

Takie swoje Tokio opisuje w niedawno wydanej książce Aleksandra Janiec. Tokyo Lifestyle Book to [...] przewodnik nieabsolutny, bardzo osobisty, choć tworzony w zespole, przygotowany po to, by ukazać Tokio z jak najszerszej perspektywy, jak pisze sama autorka. To przewodnik-reportaż, który ukazuje nam mniej wyświechtane oblicze tego miasta, a co ważniejsze oddaje głos również jego mieszkańcom.

Przyznam, że dosyć sceptycznie podchodziłam do tej publikacji - odczuwam niemały przesyt określeniem lifestyle i miałam obawy, że będzie to i może pięknie wydana książka (tu się nie pomyliłam), ale raczej uboga w treść i tendencyjna (tu na całe szczęście nie trafiłam w dziesiątkę).

Zacznijmy więc od formy, która urzeka od pierwszych stron swoją różnorodnością. Mamy tu i odręcznie rysowane mapki, i zdjęcia z Polaroida, i wspaniałe fotografie Kisshomaru Shimamury, a także sporo pustej przestrzeni oraz duże znaki kanji zwiastujące kolejne rozdziały. To wszystko sprawiło, że odkrywałam Tokyo Lifestyle Book strona po stronie z wielką przyjemnością i bez pośpiechu, zwracając uwagę na każdy szczegół. Układ stron książki jest przemyślany i przejrzysty, co sprawia, że czyta się ją lekko, a ilość informacji nie przytłacza. Jedyne, co mnie trochę raziło, to wertykalnie powrzucane ciekawostki, które zaburzały odbiór całości (zarówno pod względem treści, jak i wrażeń wizualnych).

Tokyo Lifestyle Book opisuje Tokio z perspektywy wybranych dzielnic takich jak Asakusa, Ginza czy Roppongi. Każdy rozdział w kilku słowach przedstawia daną część miasta i rozpoczyna się małą mapką z zaznaczonymi atrakcjami. Dostajemy spis godnych polecenia miejsc - głównie związanych z szeroko pojętym designem (muzea, restauracje, sklepy, etc.), są przepisy kulinarne, niezbędnik, w którym autorka zamieszcza informacje np. o popularnych japońskich magazynach czy rodzajach zakwaterowania, oraz wywiady z mieszkańcami opisywanej dzielnicy (są to głównie osoby związane ze sztuką, modą i designem, często studenci Bunka School of Fashion).

"W Tokio kocham najbardziej dziwaczność naszej kultury - sprzeczności między tradycyjnym stylem i tym zachodnim, prostym i barwnym. Tak samo jest w końcu z naszą tradycją i szybko zmieniająca się historią."  
Takemaru, student Bunka School of Fashion

Wywiady (a raczej wypowiedzi) to zdecydowanie moja ulubiona część Tokyo Lifestyle Book. Autorka oddaje głos mieszkańcom Tokio dzięki czemu poznajemy ich spojrzenie na to miasto. Perspektywa localsów zawsze mnie ciekawi, tym bardziej cieszy, że dzięki Tokyo Lifestyle Book możemy więcej się o nich dowiedzieć, ich pasjach i profesjach, a także ulubionych miejscach, w których spędzają czas. I samemu je odwiedzić. Troszkę miałam wrażenie, że wypowiadające się osoby były dosyć powściągliwe w swoich ocenach, a ich sposób wypowiedzi zbyt poukładany. Być może to kwestia zredagowania, być może wciąż silnego w japońskiej kulturze tatemae (建前), czyli "publicznego ja"*.  

W Tokyo Lifestyle Book zawartych jest sporo ogólnych informacji odnoszących się do społeczeństwa i kultury Japonii, między innymi o publicznych łaźniach sentō, kimonach, religii shintō, kuchni, etc. Tematy te potraktowane są jednak w ogólnikowy sposób i mnie osobiście nie do końca pasowały do idei całości. Wolałabym, żeby treść oscylowała wokół głównego wątku designu. Mam więc niedosyt po przeczytaniu tej książki, obyło się również bez większych zaskoczeń, ale całość napisana jest zgrabnie i interesująco, mimo że momentami zbyt pobieżnie (jak dla mnie).

A to, co mnie zainteresowało najbardziej, poza wspomnianymi już wywiadami z tokijczykami, to subiektywne Tokio widziane oczami autorki, która na co dzień obraca się w środowiskach związanych ze sztuką, projektowaniem i modą. A co za tym idzie, mamy wgląd do jej rekomendacji na spędzanie czasu w tym mieście - i nie znajdziemy tutaj tych wszystkich miejsc must see, które opisuje większość przewodników po Tokio.

"Można powiedzieć, że jestem zadowolonym byłym salarymanem. Pracowałem kiedyś w garniturze, jednak nie było to zajęcie dla mnie. Dzisiaj żyję z układania kwiatów." 
Numero, florysta

Przyznam, że nie wszystkie proponowane przez autorkę miejsca znam, a tylko kilka udało mi się odwiedzić. Tym bardziej te wskazówki są dla mnie cenne. Natomiast dla osób, dla których wyjazd do Tokio to po prostu kolejna podróż, dla osób, które zawitają do stolicy na chwilę i po raz pierwszy chcąc poznać kwintesencję tego miasta, Tokyo Lifestyle Book może być świetnym uzupełnieniem, ale raczej nie zastąpi przewodnika bardziej praktycznego.

Zdecydowanie motyw przewodni Tokyo Lifestyle Book, czyli design, sprawia, że jest to publikacja nietuzinkowa na naszym rynku. Dzięki autorce otwierają się przed nami szersze możliwości, aby eksplorować Tokio trochę inaczej. Zejść nieco z utartego szlaku i podążając wskazówkami zawartymi w książce natrafić i odkrywać wspaniałe miejsca, które inaczej łatwo moglibyśmy przegapić albo w ogóle nie zdawać sobie sprawy z ich istnienia. Oczywiście, Tokyo Lifestyle Book nie wyczerpuje tematu design'u/sztuki/mody w Tokio, ale jest świetnym otwarciem. Czekam na więcej. :)

* Więcej w tym temacie do poczytania między innymi tutaj.

(Cyt za: Agnieszka Janiec, Tokyo Lifestyle Book, Kraków 2019, s. 13.)
(Cyt za: Agnieszka Janiec, Tokyo Lifestyle Book, Kraków 2019, s. 92.)
(Cyt za: Agnieszka Janiec, Tokyo Lifestyle Book, Kraków 2019, s. 67.)