niedziela, 3 stycznia 2021

Izumo taisha, czyli miejsce, gdzie spotykają się bóstwa

 

Raz do roku 8 milionów shintoistycznych bóstw udaje się do chramu w mieście Izumo. Spotykają się tam w dziesiątym miesiącu kalendarza księżycowego, zwanego w Izumo kamiaritsuki ('miesiąc, w którym bóstwa są obecne') oraz kannazuki ('miesiąc bez bóstw'), jak czas ten nazywany jest w pozostałej części Japonii. Izumo taisha (出雲大社) to jeden z najważniejszych chramów shintō (出雲大社) i drugi najstarszy chram shintō w Japonii (o pierwszym, czyli Ise Jingū pisałam tutaj).

Izumo-taisha od dawna chodziła mi po głowie i koniecznie chciałam odwiedzić to miejsce, kiedy nadarzy się okazja. Podczas ostatniej podróży do Japonii udało nam się pojechać do Matsue, skąd wybraliśmy się na kilka godzin do Izumo, miasta w prefekturze Shimane. Po 30-minutowej jeździe pociągiem, czekała nas jeszcze podróż autobusem, który zatrzymuje się tuż przed bramą torii prowadzącą na tereny chramu. My jednak zdecydowaliśmy się wysiąść wcześniej i przejść się wzdłuż ulicy handlowo-usługowej z licznymi kawiarniami i restauracjami.


Tuż przy wejściu na teren Izumo taisha stoi brama torii, za którą rozpoczyna się ścieżka umiejscowiona pomiędzy majestatycznymi drzewami. Po drodze mija się wiele mniejszych chramów/kapliczek, a przy niektórych dostępne są informacje w języku angielskim oraz kody QR, dzięki którym można dowiedzieć się więcej, jeśli coś nas zainteresuje. Po przekroczeniu bramy zostaliśmy również pouczeni łamanym angielskim przez odwiedzającego to miejsce mężczyznę, że znajdujemy się w miejscu szczególnym, gdzie należy zachować cisze okazując mu szacunek. I ze warto tym pomniejszym chramom/kapliczkom również poświęcić trochę czasu. Niestety, nie mając zbyt wiele czasu (chcieliśmy zdążyć na zachód słońca nas jeziorem Shinji, o czym jeszcze kiedyś napiszę) tylko pobieżnie przyjrzeliśmy się temu, co mijaliśmy po drodze.


 
 
 
A wszędzie dookoła króliki! Single, w parach, stadami buszują na terenie chramu. Każdy z nich jest inny, ale wszystkie są tak samo urocze. Przy niektórych odwiedzający chram pozostawiają szyszki, co ma przynieść pomyślność, a może i szczęście w miłości...



 

 

A skąd te króliki? Zwierzęta te są częścią opowieści o bóstwie Ōkuni-nushi (大国主), dosłownie 'Wielki Pan Ziemi', które odpowiedzialne było za stworzenie ziemi w czasie kreacji świata i które czczone jest w chramie Izumo taisha. Ōkuni-nushi uratował pewnego królika przed okrutnym losem, a opowieść o zającu/króliku z Inaby można przeczytać między innymi tutaj. Ōkuni-nushi uważany jest za opiekuna rolnictwa i małżeństw/związków, bywa nazywany bóstwem miłości. Wiele osób przyjeżdża do Izumo taisha, aby prosić o znalezienie dobrego partnera. Z tego powodu również sposób składania modlitwy różni się tutaj od innych chramów shinto. W Izumo taisha klaszczemy cztery a nie dwa razy, kiedy chcemy przywołać bóstwa, aby wysłuchały naszych próśb. Po dwa klaśnięcia dla siebie oraz przyszłego partnera. Bardzo znany chram Ōkuni-nushi znajduje się także na terenie świątyni Kiyomizu w Kioto. 



Idąc wytyczoną ścieżką i przechodząc przez kolejną bramę torii widzieliśmy już ze znacznej odległości świętą linę shimenawa. Bardzo szybkim krokiem pokonaliśmy resztę drogi i w końcu dało nam się stanąć przed, jak nam się wydawało, największą świętą liną w Japonii... Zrobiliśmy trochę zdjęć i obserwowaliśmy z zachwytem zadzierając głowy do góry. Kręciliśmy się wokół niej dobrych parę minut, następnie postanowiliśmy obejść teren chramu, odstać swoje w kolejce po wpis w goshuinchō oraz podziwialiśmy drewniane zabudowania, przepięknie zdobione i odcinające się na tle zielonego lasu.

 
Jakież było spore nasze zdziwienie, gdy tak spacerując przeszliśmy przez niemalże szparę w płocie chciałoby się napisać, i stanęliśmy oko w oko z TĄ właściwą znaną nam z setki zdjęć świętą liną. Okazało się, że ta największa i wyjątkowa shimenawa znajduje się nad wejściem do świętej hali tanecznej (kaguraden), która umiejscowiona jest po lewej stronie głównych zabudowań chramu. I faktycznie jest ogromna!
 

Charakterystyczna ogromna oshimenawa oddzielająca świat bóstw od naszego, pojawia się na folderach, pocztówkach, pamiątkach z podróży. Ta święta lina jest największą tego typu w Japonii i mierzy 13,5m oraz waży 4,5 tony. Co kilka lat shimenawa jest wymieniana na nową, kilkadziesiąt osób bierze udział w tworzeniu nowej liny, co trwa około trzech miesięcy, a aby je wymienić potrzebny jest specjalny dźwig.


Wszystkie te zachwyty oraz eksplorowanie terenu chramu sprawiło, ze zaczęliśmy myśleć o rzeczach bardziej doczesnych. Nie ma lepszego dania na pusty żołądek, jeśli akurat jesteśmy w Izumo niż Izumo enmusubi donburi. Enmusubi (縁結) oznacza związek małżeński i niekończącą się miłość, więc takie danie ma również wspomóc nasze starania i dopomóc szczęściu w miłości. Ogromna micha pełna pysznego grzybowego bulionu z ryżem, warzywami, mięsem, a na samym dnie jeszcze do tego wszystkiego naleśnik. Najeść można było się już od samego patrzenia. :)


Zaraz po posiłku musieliśmy ruszyć w drogę powrotną mając w głowach, bo nie w brzuchach, pewien niedosyt. Jeśli zdarzy Wam się kiedyś wybrać do Izumo, na pewno warto na to miejsce poświęcić cały dzień, a nie kilka godzin. Szczególnie mając na uwadze, ze tereny Izumo taisha są spore, a w niedalekiej odległości znajduje się również przepiękna plaża oraz świątynka dedykowana bogini Benzaiten. Tam nie udało nam się już jednak dotrzeć... Więc mamy po co wracać!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz