
Nie będę ukrywać, że naszym głównym celem był koncert gwiazdy zwanej Lenny Kravitz. Ostatecznie Kraków przywitał nas ulewnym deszczem, zimnem i ogólnie nieprzyjemną aurą, więc z tych i innych powodów na koncert nie dotarliśmy - sorry Lenny, może kiedyś. :) W zamian jednak (i to całkiem niespodziewanie) mogliśmy uczestniczyć w ceremonii herbacianej (sic!) w
Manggha. Co było dla mnie osobiście wystarczającą rekompensatą.


Pokaz przeprowadziło
Stowarzyszenia Senshinkai Chadou Urasenke Tankoukai z Krakowa w drugą rocznicę swego istnienia. Mieliśmy okazję zobaczyć ćwiczenie
kagetsu, które jest jedną z form treningowych
chadō, czyli "drogi herbaty". Uczniowie losują role, które obiorą w trakcie ceremonii - gospodarza, gościa, któremu zostanie zaparzona herbata oraz trzech pozostałych gości, którzy jedynie przyglądają się ceremonii. Losy przechowywane są w specjalnym pudełku.

Pokaz trwał około godziny. Uczestnicy kilka razy zamieniali się rolami. Niektóre elementy ceremonii były wykonywane synchronicznie.




Zostaliśmy poczęstowani słodyczem charakterystycznym dla tych spotkań - truskawka w galaretce(sic!), potem podwójną porcją herbaty
matcha. Jak na porządnych gości przystało podziwialiśmy czarki i dziękowaliśmy po japońsku. :)


Poza tym przy tej okazji zobaczyliśmy dwie wystawy. Pierwsza,
Podróż do Japonii, przedstawia kolekcję twórczości Juliana Fałata inspirowaną Krajem Kwitnącej Wiśni. To kolejna wystawa z cyklu
Japonizm polski.

Na
drugiej wystawie podziwialiśmy maski i kostiumy japońskiego teatru
nō. Można zobaczyć maski uosabiające kobiecą zazdrość, demony czy starych ludzi. Wszystkie misternie wykonane.

Więcej informacji o maskach i teatrze można znaleźć w książce
Maska na japońskiej scenie.