moje

wtorek, 10 kwietnia 2012

Muzeum ciszy.



"Wiesz, co zauważyłem, dotykając codziennie tych różnych pamiątek po zmarłych? Mimo że powinny świadczyć o życiu osób, do których należały, bardziej opowiadają o świecie, do którego ci ludzie udali się po śmierci. To nie pudełka, w których zamyka się przeszłość, ale raczej lustra, w których odbija się przyszłość".

Muzeum ciszy to kolejna książka z półki 'zaległości', którą udało mi się przeczytać w czasie świątecznej przerwy. I nieco mnie zdumiała, ponieważ czytając opisy Muzeum ciszy wyobrażałam sobie japońską wieś zabitą dechami, szyldy z wytartymi znakami kanji, zakurzone czarki do herbaty. A tymczasem od pierwszych stron mojej wyobraźni ukazywało się jakieś francuskie/włoskie/chorwackie miasteczko. W sumie miejsce 'europejskie', ale bez konkretniej lokalizacji na mapie. Nawet nazwy własne nie pomogą nam zidentyfikować tego miejsca, umieścić go w czasie i przestrzeni, bo, poza Muzeum Ciszy, takowe się w książce nie pojawiają. Zielone łąki i pola, mały schludny rynek otoczony sklepikami, ogromna posiadłość Staruchy oraz klasztor z braćmi podążającymi drogą milczenia - to wszystko nie brzmi 'japońsko'. Co prawda są dwa, jak podaje M., momenty, które mogą sugerować, że akcja dzieje się w Japonii, ale wynikają one raczej z pomyłki/niedopatrzenia samej autorki niż jej świadomego zamysłu.

Muzeum ciszy wciągnęło mnie od pierwszych stron. Sposób narracji jest przejrzysty, łatwy w obiorze, niemal lekki, mimo że temat książki dotyczy w głównej mierze śmierci. Postacie są dobrze zarysowane, a wszystko wydaje się być proste, a jednocześnie trochę tajemnicze. W to miasteczko-którego-nie-ma-na-mapie zostaje wrzucony główny bohater, któremu przydzielone zostaje nie lada zadanie. Ma zorganizować Muzeum Ciszy,w którym przechowywane byłyby pamiątki po wszystkich osobach zmarłych w miasteczku. I to niezależnie od rodzaju i przyczyny śmierci.

Więcej na stronie wydawnictwa. Polecam!

(Cyt. za: Yoko Ogawa, Muzeum ciszy, Warszawa 2012, s. 105.)

2 komentarze:

  1. Ha :) dzień dobry, o to właśnie miałam się Ciebie zapytać wtedy, co nie pamiętałam, o co się miałam zapytać ;) - czy masz tą książkę tę. Twojaaaaaa? pożyczyyyysz?

    OdpowiedzUsuń