moje

piątek, 28 listopada 2008

"uśmiech gejszy"

"Turysta z Zachodu nie myśli o gejszy jak o artystce. Nie istnieje ona w jego umyśle nawet jako stereotyp, nie wprowadza do niego zamętu, nie wzbudza tęsknoty.
Gejsza zyskała sławę jedynie jako romantyczna postać w opakowaniu z rozmaitych miłosnych opowieści, tak jak znamy to z historii o Madame Butterfly."


Podchodziłam do tej książki sceptycznie. Kolejna publikacja z chwytliwym tematem GEJSZA oraz przyciągającą wzrok okładką. I pewnie nic więcej. A jednak trochę miło mnie zaskoczyła. :)


Może książka ta niczego tak naprawdę nowego nie odkrywa, ale ciekawie się ją czyta i poznać można niejako subiektywne spojrzenie autorki na temat instytucji jaką jest gejsza (więcej o autorce tutaj). W przystępny sposób obalane są tu mity powszechnie krążące po świecie na temat gejsz oraz zarysowana jest historia powstania tej instytucji, którą wywodzi się od gejsz-mężczyzn, co dla niektórych jest zaskakującą informacją. :)

Trochę irytująca wydaje mi się transkrypcja słów japońskich, gdyż przyzwyczajona jestem do, moim zdaniem najlepszej, transkrypcji Hepburna i ta użyta w tej książce trochę mnie drażni. Szczególnie, że brak tu czasami konsekwencji. Jeśli się mylę, proszę o sprostowanie. :) Mimo to polecam.

(cyt. za: Ursula Richter, Uśmiech gejszy. Sekrety japońskiej sztuki życia, Warszawa 2006, s. 244.)

piątek, 14 listopada 2008

Comme des Garçons

Ponownie w Polsce! :) Po chwilowych butikach w Warszawie i Krakowie (niestety nie byłam...) od wczoraj można dostać trochę wielkiej mody w sklepach sieci H&M. Trzeba będzie nawiedzić te wrocławskie...! :)


Comme des Garçons jest dzieckiem japońskiej projektantki Rei Kawakubo. Główną siedzibą marki jest (jakżeby inaczej) Paryż. Sławny red shop można podglądnąć tutaj. :)


Comme Des Garçons powstało w latach '70. Początkowo miały być to jedynie kolekcje dla panów (stąd nazwa "tak jak chłopcy"). Całe szczęście pojawiły się i te dla pań. :)


Mam nadzieję, że nie wszystko zostało "wymiecione" ze sklepów w ciągu jednego dnia... :) Ikimashou!

czwartek, 6 listopada 2008

neko, neko, neko!

Kot w kulturze japońskiej jest wszechobecny. Nie będę nawet wspominać o animacjach studia Ghibli. Chociaż może o tylko jednej, w której koty grają główną rolę. :)


Najbardziej chyba znany to Maneki Neko ("kot powitalny"), czyli kotek z powitalnym gestem w postaci uniesionej łapki. Dość obszerna informacja o Maneki Neko tutaj.



Nieco mniej tradycyjnym, ale już na stałe wpisanym w japońską rzeczywistość jest biały kotek, a właściwie kotka, znana niemal na całym świecie. Na myśli mam rzecz jasna Hello Kitty, o której więcej dowiedzieć się możecie z innych moich wypocin. :)


Wszędobylskie koty są mieszkańcami terenów świątynnych, parków, zakamarków. Wszędzie ich pełno. Szczególnie jeden wydal mi się przeuroczy - przyłapany na popołudniowej drzemce niedaleko Pałacu Cesarskiego w Kioto:




Inny spał, a jakże, w świątyni na wyspie Enoshima. Kawaii!



Jeszcze inny skrył się w zaroślach:


Koty to w Japonii prawdziwe gwiazdy. ;)


Ze swej strony w "kocim" temacie polecam dzieło Natsume Sōseki Jestem kotem. Społeczeństwo japońskie z punktu widzenia kota. :) Genialna opowieść.